wtorek, 28 września 2010

Dzień Jabłka

Pieczone jabłka z miętowymi lodami :D
Pyszności moje :)

niedziela, 26 września 2010

Ciasto marchewkowe

Czy już wspominałam jak się cieszę, że w końcu zdecydowałam się na przeprowadzkę? Otóż cieszę się bardzo! To była jedna z moich najlepszych decyzji na Islandii. Mam świetnych współlokatorów i w końcu warunki do wyżycia się w kuchni:D Ale o tym za chwilę. Najpierw moje wyżycie się na zakupach. Jestem typową kobietą, która uwielbia kupować ciuszki i te wszystkie kobiece pierdółki, ale oczy świecą mi się najbardziej chyba dopiero kiedy widzę takie cudeńka, jak te, z którymi wróciłam wczoraj :)

Po powrocie do domu wpadliśmy prosto na imprezę, którą zorganizowali nasi współlokatorzy. Jaka okazja? Bez okazji. To też dobra okazja:) Długo przy stole nie usiedziałam. Postanowiłam i ja coś dorzucić do tego spotkania. Co można zrobić szybko, a nawet bardzo szybko kiedy ma się kolegę, który zgodzi się pomóc? Ciasto marchewkowe. Szczęściem marchewkę miałam, a reszta też się w szafkach znalazła. Przygotowałam szybko blachę i ciasto ze wszystkich składników oprócz marchewki i wróciłam do towarzystwa, a kiedy M. skończył obiad obrał i starł marchewkę. Pozostało tylko wymieszać i wstawić do pieczenia. Przy tych ostatnich czynnościach już towarzyszyli mi wszyscy:D

Ciasto marchewkowe

40 dag marchewek
4 jajka
1,5 szklanki cukru
2/3 szklanki oleju
2 szklanki mąki
3/4 łyżeczki soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu

Marchewkę obrać i zetrzeć na tarce o drobnych oczkach. Dodać wszystkie składniki i dokładnie wymieszać. Wlać do przygotowanej formy. Piec 1h w temp. 160st.C

Niestety nie jestem w stanie podać źródła tego przepisu, ponieważ to ciasto robię od wielu lat i trochę pozmieniałam w proporcjach. Ciasto to towarzyszyło mi przy tak wielu okazjach, że można powiedzieć, że nie pamiętam nawet już życia bez niego :)

sobota, 25 września 2010

Zapowiedź

Dni uciekają niepostrzeżenie i już nowy weekend do nas zawitał. Tym razem post będzie króciutki, bo to tylko zapowiedź wtorkowej zabawy. A jakiej? Niech podpowiedzią będzie zdjęcie :D A ja śmigam w poszukiwaniu przepisów.
jabłko

sobota, 18 września 2010

Leniwa sobota

Ostatnio dni mają jakieś dziwne właściwości. Albo niemożliwie się rozciągają i wtedy mam wrażenie, że dzień trwa 24h plus jeszcze jakieś 12h na nocne odsypianie wrażeń albo kurczą się nielitościwie kiedy zaraz po otwarciu oczu muszę je szybciutko zamykać, bo to już pora spania. Równowaga w przyrodzie jednak musi być. Ostatni czas obfitował w baaardzo długie dni, więc nie mogę być zaskoczona, że dzisiejszy dzień to jedna chwilka. A tyle miałam na tą sobotę planów i wyjazd „do stolicy“ (jak to ostatnio żartowaliśmy z kolegi z pracy, który notabene w Reykjaviku mieszka) na zakupy i mecz chłopaków i obiad z moim ulubionym ryżem, do którego wreszcie kupiłam przyprawę i ciasto obiecane od tygodnia współlokatorowi i jeszcze dużo „prac sezonowych“ w domu. A tu się okazało, że na zakupy za późno, chłopcy pojechali sami, na obiad zjadłam śniadanie, a do ciasta nie mam dziś serca (i chyba głównego składnika). Reszta prac tylko nieśmiało spogląda na mnie z kątka i chyba wcale mnie nie potrzebuje, albo sfochały się, że się do nich nie zabieram. A tu jeszcze muszę się trochę ogarnąć, bo wieczorem jedziemy do Akranes do koleżanki na ciasto, a później imprezę. A zamiast tego przeglądam blogi i uskuteczniam buszowanie po internecie w poszukiwaniu bliżej nieokreślonego czegoś. I gdzie moja dyscyplina?
A muzycznie za sprawą mojej Madzi. Podesłała mi link do youtube.

czwartek, 16 września 2010

"Nie jesteś sama"

W ciszy nocnej rozbrzmiewa głos Seweryna Krajewskiego w piosence “Nie jesteś sama”, a ja spoglądam w stronę łóżka, gdzie zmęczony po pracy śpi M. Znowu wierzę w szczęście, które uśmiecha się i do mnie. Ostatnio przemeblowałam trochę swoje życie - zmieniłam miejsce zamieszkania, otaczających mnie ludzi i spotkałam świetnego faceta, który się trochę natrudził, żeby ze mną być. Widzę jak wszystko zaczyna powoli wracać na właściwe tory, które prowadzą w najwyraźniej dobrym kierunku. A co przyniesie przyszłość? Narazie nie chcę patrzeć za daleko, choć może wkrótce . . . ? Ale teraz cichosza, niech M. jeszcze chwilę pośpi zanim będę musiała obudzić go, żeby poszedł położyć się do siebie :)
A na koniec moja dzisiejsza piosenka.