sobota, 26 maja 2012

Dzień Matki

Jest to mój pierwszy Dzień Matki, kiedy jestem po tej drugiej stronie. Nie jestem już dzieckiem biegnącym z laurką do mamy. Teraz to moje święto. Święto matki najcudowniejszej dziewczynki świata. Obiecuję wkrótce rozbudowac ten post, ale po dzisiejszym długim i męczącym dniu nie mam niestety siły. Wrzucam tylko tą krótką notatkę, by ta cudowna data nie umknęła mi.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Tarta z kurczakiem i brokułami

Ten post napisałam z miesiąc temu. Już nawet nie pamiętam czemu nie poszedł on na stronę. Czyżby moja córeczka postanowiła, że zabiera mamę sprzed komputera? Bardzo możliwe. Publikuję więc post dzisiaj. Pozostawiam go w pierwotnej formie.




Tata śmieje się ze mnie, że zrobiłam z niego i mojego brata testerów. Jednak chyba już o tym pisałam. Co mam na swoje usprawiedliwienie? Lubię gotowac i piec. Lubię też robic coś nowego. Te argumenty jednak już tutaj podnosiłam. To może po prostu przytoczę starą prawdę, że miło jest usłyszec od bliskich osób, że smakowało im to, co dla nich przygotowałam, wkładając w to serce. Ostatnio tata powiedział, że zrobiłam świetną zupę. Matko, ależ się ucieszyłam. Powiedział to sam z siebie, a ja poczułam się jakbym była w chmurach. Przepis na tą zupę wstawię innego dnia, a dziś podzielę się inną moją nowością. Wiele razy chciałam zrobic tartę. Kupowałam nawet składniki specjalnie pod nią, ale w końcu lądowały one w innej potrawie. Dziś się zawzięłam. Nawet brak mąki, a raczej fakt, że zostało mi jej tylko trochę - za mało do przygotowania ciasta, nie przeszkodził mi. Na zakupach zwykle tata się dziwi po co ja takie ilości mąki kupuję, bo kiedy mnie nie ma, to oni zużywają jej bardzo mało. No nie dziwię się. Do czego oni mają jej używac? Ja piekę, potrzebuję też jej do gotowania. Dziś jak wróci wypomnę mu te śmiechy. Już miałam ubierac małą i iśc do sklepu specjalnie po mąkę, kiedy przypomniałam sobie, że ostatnio kupiłam mąkę gryczaną. Także w formie eksperymentu, bo nigdy jej nie używałam. W torebce jest 500g. Mi potrzeba 250g. I wszystko się zgadza. Zapraszam więc na podwójny eksperyment. Potrawa, której nigdy nie robiłam z mąką, której nie miałam okazji użyc.




Tarta z kurczakiem i brokułami

Składniki
250g mąki (ja użyłam gryczanej)
125g masła
¼ łyżki oleju
szczypta soli

paczka mrożonych brokułów
2 cwiartki z kurczaka

2 jajka
200ml śmietany
żółty ser
gałka muszkatołowa
sól, pieprz

Przygotowanie:
Mąkę połączyc z masłem. Dodac olej i sól. Wyrobic. Formę wysmarowac masłem, wyłożyc ciastem. Włożyc na 30 minut do lodówki. Schłodzone ciasto podpiec 10 minut w piekarniku nagrzanym do 200C.
W tym czasie podgotowac brokuły.
Mięso oddzielic od kości, pokroic w kostkę i podsmażyc z dowolnymi przyprawami.
Jajka, śmietanę i przyprawy wymieszac na gładką masę. Dodac do niej ostudzone brokuły, kurczaka i starty żółty ser. Wszystko wylac na podpieczone ciasto. Mi wyszło dziwnie dużo ciasta albo po prostu za mało go wyłożyłam, więc resztę pokruszoną wysypałam na wierzch.
Całośc zapiec w nagrzanym piekarniku ok 30 minut.

Przepis dodaję do akcji
Miesiąc z Quiche
Podstawa przepisu pochodzi stąd

czwartek, 12 kwietnia 2012

Mazurek orzechowy

Drugi mazurek jaki popełniłam należy do typu ciast jakie bardzo lubię. Kruchy spód, szybko pieczony plus masa tylko do rozsmarowania. Nie rozpisując się dłużej zapraszam na:




Mazurek orzechowy

Składniki na dwa blaty:
400g mąki
250g masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
150g marchwi
3 łyżki zimnej wody

do masy:
puszka masy orzechowej
pół kostki masła
garśc maku

Przygotowanie:
Mąkę z proszkiem połączyc z masłem. Dodac marchew startą na tarce, na drobnych oczkach i wodę. Zagnieśc ciasto. Włożyc do zamrażalki. Blachę wyłożyc papierem. Zmrożone ciasto - najlepiej odleżałe kilka godzin - zetrzec na tarce na grubych oczkach. Piec w 180C 20 minut.
W międzyczasie przygotowac masę. Podgrzac puszkę z masą. Miękkie masło zmiksowac, dodac masę. Dosypac maku. Gotową masę ułożyc na cieście. Ozdobic. Odstawic do wysytygnięcia.

Przepis dodaję do akcji
Wielkanocne Smaki 2

Przepis z niezawodnego forum cincin

Mazurek różany

Czym byłyby święta bez mazurka? Dla wielu osób święta bez tego przesłodkiego ciasta nie istnieją. Dla mnie do tej pory istniały i miały się całkiem dobrze. W moim domu nie było tradycji mazurkowej. O ile mogę sobie przypomniec tego rodzaju placki pojawiły się na naszym stole raz może dwa za sprawą mojej mamy. Jako że od jakiegoś czasu bierze mnie na przygotowywanie potraw, których nie robiłam postanowiłam popełnic mazurka. Ba! Dwa mazurki.
Pierwszy z nich podbił moje serce głównym składnikiem. Ok. Miała byc konfitura z róży, której nie miałam. Zastąpiłam ją marmoladą z róży. Nie wiem czy ciasto bardzo ucierpiało na tej zmianie, ale jak dla mnie smak obłędny. Choc mój tata powiedziałby raczej, że obłędnie słodki.




Mazurek różany

Składniki:
3 jajka
1 szklanka cukru
2 łyżki marmolady różanej
120 g zmielonych migdałów
60 g tartej bułki
wafel na spód

Przygotowanie:
Jajka, cukier i marmoladę utrzec mikserem. W blenderze zmielic migdały i razem z tartą bułką dodac do masy. Nagrzac piekarnik do 180C.
Blachę wyłożyc papierem. Wafel przyciąc do rozmiaru blaszki i włożyc do środka. Na wierzch wylac ciasto. Zmniejszyc temperaturę do 160C i piec 20 minut.
Pomysł na dekorację oczywiście pochodzi z cincina. Pojawił się jako żart na pierwszego kwietnia. Żart świetny, dekoracja zaskakująca.
Jajka sadzone zrobione z lukru i brzoskwiń. Taka notatka ku pamięci na przyszłośc: nie czekac, aż lukier trochę stężeje, a brzoskwinie dobrze odsączyc. Efekt końcowy nie jest dokładnie taki jak chciałam, ale na smak to nie wpłynęło.

Przepis dodaję do akcji
Wielkanocne Smaki 2

Przepis trafił w moje ręce wprost od kochanych dziewczyn z forum cincin. Oryginał pochodzi z Kuchni Alicji

Babka kawowa z Amarulą

Przygotowania do świąt typu pieczenie, gotowanie zajęły mi dwa dni. Nawet nie pełne dwa dni. Zaczęłam w piątek około południa, a skończyłam w sobotnie popołudnie. W tym czasie moja córeczka widywała mamę przy karmieniu lub kiedy wujek czy dziadek przynosili ją do kuchni. Szansa na przytulenie była też w nocy. Za to przez święta sobie to odbiłyśmy.
Od czego zacząc, żeby przygotowania były przyjemnością? Dla kawosza będzie to babka kawowa. Dodatkowy uśmiech na twarzy wywołuje dodatek likieru kawowego. Wywoływałby mniejszy, a może nawet i grymas niezadowolenia, gdybym wiedziała jak ten likier, a raczej nakrętka od butelki z nim mnie potraktuje. Nie miałam likieru kawowego, więc wykorzystałam Amarulę. Likier przywiozłam rok temu i trochę go wypiłyśmy. Niestety tak skutecznie skleił nakrętkę z butelką, że ani gorąca woda ani podważanie nożem nie pomogło. Choc to ostatnie zaowocowało pięknymi ząbkami, które dobrały mi się do ręki rozcinając skórę przy kciuku. Boli do dziś i skutecznie szpeci dłoń.
Dośc jednak o ostatnich wypadkach w kuchni. Lepiej zając się świetną babką. Miekka, puszysta, słodka z kwaskowym lukrem na wierzchu. Choc nad lukrem muszę jeszcze popracowac. Najgęstszy jaki udało mi się zrobic wchłonął się w ciasto.




Babka kawowa z Amarulą

Składniki:
250 g mąki
200 g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kawy rozpuszczalnej
kilka kropel zapachu waniliowego
50 ml oleju
250 ml wody
3 łyżki octu balsamicznego
50 ml likieru Amarula

Przygotowanie:
W misce wymieszac suche składniki. Dodac mokre i razem ubic mikserem. Wylac do wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą formy do 2/3 wysokości. Piec w nagrzanym do 175C piekarniku. Piec 30 minut.
Oblac lukrem. Ja do swojego dodałam likieru.

Przepis tym razem dodaję do dwóch akcji
Wielkanocne Smaki 2
Babki i babeczki

Przepis pochodzi stąd

czwartek, 5 kwietnia 2012

Marchewkowe piersi z kurczaka

Szybki obiad poszukiwany na już. Co powinien miec? Kurczaka, to jasne. Jestem fanką, wielbicielką, maniaczką (niepotrzebne skreślic) tego ptaka. Słyszałam już, że powinien mi się znudzic. Zwłaszcza, że mam z nimi do czynienia praktycznie na co dzień. Nie znudził się. Jedynie wybieram coraz to nowe sposoby na przygotowanie jego. Dziś propozycja na szybkie, sycące i lekko słodkie danie.




Marchewkowe piersi z kurczaka

Składniki:
3 pojedyncze piersi z kurczaka
6 marchewek
majonez
sok z jednej pomarańczy
sól, pieprz, imbir,
masło

Przygotowanie:
Piersi pokroic w paski, przyprawic. Marchew zetrzec na tarce i poddusic z vegetą i gałką muszkatołową. Naczynie do zapiekania nasmarowac masłem, ułożyc piersi i dokładnie przykryc je marchewką. Majonez wymieszac z sokiem z pomarańczy i polac marchewkę. Piec 30 min w temp. 170°C Podawac z ugotowanymi ziemniakami polanymi sosem, który pozostał po pieczeniu.

A tak poglądowo etapy przygotowania:
kurczak
marchewka
sos
po upieczeniu

Przepis dodaję do akcji
Kurczak i spółka

Przepis pochodzi stąd:
http://www.wielkiezarcie.com/recipe15997.html

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Jagodowy sernik

Dziś notatka bardzo krótka. Brak mi weny. Jestem ostatnio ciągle zmęczona. Nie wiem czy to wpływ nadchodzącej wiosny czy moja córeczka mnie zaczyna wykańczac.
Co zrobic na poprawę humoru? Zajrzec do zamrażalki i odkryc, że stoi tam pudełko jagód. Od razu w ustach poczułam ich smak. Ciepło, słońce, delikatny wietrzyk. Lato po prostu. I od razu jakoś milej i przyjemniej się robi. Tata sernik pochwalił, a mi się spodobała kremowa, rozpływająca się w ustach konsystencja. Dodatek jagód tylko podkręcił smak. Tej Wielkanocy przeprowadzam rewolucję. Rok w rok, na każde święta był sernik krakowski. Lubię i mogę go zjeśc naprawdę dużo, ale może wreszcie czas na zmianę? W tym roku na naszym świątecznym stole pojawi się ten sernik i to w dwóch odsłonach. Jeden będzie z jagodami - dobrze, że taki duży pojemniczek się uchował - na drugi nie mam jeszcze pomysłu. Może z morelami albo ananasem? Po świętach pojawią się tu zdjęcia świątecznych serników.


Jagodowy sernik

Składniki na spód:
250g ciastek digestive
100g masła
Składniki na masę:
½ kg sera do sernika
1 szklanka cukru
3 łyżki mąki pszennej
3 jajka
½ szklanki śmietany 30%
cukier waniliowy
garśc jagód

Przygotowanie:
Ciastka rozdrobnic blenderem na miałko. Masło roztopic i połączyc z ciastkami. Tortownicę o średnicy 21 cm wyłożyc papierem do pieczenia, a boki wysmarowac masłem. Masę ułożyc równo w formie. Zostawic w lodówce na pół godziny.
W tym czasie w misce zmiksowac na małych obrotach razem ser, cukier i mąkę do uzyskania jednolitej masy. Dodawac po jednym jajku. Na koniec wlac śmietanę i wsypac cukier waniliowy.
Gotową masę wylac na przygotowany spód. Posypac jagodami. Wstawic do piekarnika nagrzanego do 175°C. Piec 15 minut. Zmniejszyc temp. 120°C i piec 1½h.

To ciasto pojawi się na moim świątecznym stole, więc dołączam je do akcji:
Wielkanocne Smaki 2

Przepis pochodzi stąd http://pieczarkamysia.blox.pl/2011/07/Sernik-z-jagodami.html

środa, 28 marca 2012

Cytrynowy pstrąg

Obiecałam pstrągi i zniknęłam. Zrobiłam, zrobiłam. Wprawdzie wyszedł z nich późny obiad, a nawet obiado-kolacja, ale były. Mając tatę wędkarza robiłam już różne ryby, w różnych odsłonach, więc chciałam zrobic coś nowego. Wiedziałam, że ma byc pieczony. Hmm naprawdę dużo wiedziałam ;) W wyszukiwarkę poszło hasło i dostałam mnóstwo odpowiedzi. W tym przepisie nie pasowało mi to, w tamtym tamto. Z tego wszystkiego spodobał mi się pomysł z cytryną. Proste, prawda? A ja musiałam do tego dojśc, po wielu różnych, czasem skomplikowanych przepisach. Skoro postanowiłam, że będzie jak najprościej, to odpuściłam wszystkie propozycje z mnóstwem dodatków. Zostawiłam sobie tylko cytrynę.



Cytrynowy pstrąg

Składniki
3 pstrągi
1 cytryna
masło
sól
pieprz
przyprawa do ryb
pieprz cytrynowy

Przygotowanie
Oczyścic pstrągi, umyc. Każdy osobno ułożyc na folii aluminiowej, tak aby zostało miejsce do zawinięcia. Wierzch i środek ryb oprószyc przyprawami. Do środka każdej włożyc po dwa plasterki cytryny. Na wierzchu umieścic po kilka wiórek masła. Zawinąc folię i całośc umieścic w żaroodpornym naczyniu. Piec 15 minut w temp. 180C Odsłonic folię i piec jeszcze 10 minut.
Jako dodatek do pstrąga najlepiej pasuje ryż polany sosem, który wytworzył się podczas pieczenia.

Edit:
Przeglądałam właśnie mikser. A na nim akcję, w której już wcześniej brałam udział z przepisem na Łososia w cieście francuskim. Dopiero teraz doczytałam, że mogą brac w niej udział też ryby słodkowodne. Także przepis leci do akcji
Owoce... morza!

niedziela, 25 marca 2012

Pływająca zapowiedź

Ta ostatnia niedziela . . . śpiewał Mieczysław Fogg. Czemu akurat ta piosenka mi się skojarzyła? Może dlatego, że nikt nie śpiewał o pierwszej niedzieli? Dziś jest pierwsza niedziela wiosny, pierwsza niedziela po zmianie czasu, a co ważne dla mojego taty - pierwsza niedziela sezonu wędkarskiego. Mój tata jest zapalonym wędkarzem, który o wędkowaniu może opowiadac długo i namiętnie. Dziś rozpoczął sezon wyjazdem na ryby z kolegami na Czarci Jar. Wrócił z niezłym 'łupem'. W wannie leży właśnie 36 sztuk pstrągów. Kilka dużych już dostała nasza sąsiadka. Jeszcze na miejscu tata oddał bardzo dużego pstrąga koledze i 4 kilo starszemu panu, którego tam spotkał. Nie mam pojęcia gdzie on zamierza upchnąc te pstrągi, bo zamrażalka pęka w szwach.
A co jutro na obiad?
Chyba nikt nie będzie zaskoczony, jeśli powiem, że pstrągi.
Może ktoś ma pomysł jak je zrobic? Smażone odpadają, pieczone już były kilka razy w różnych wersjach. Chciałabym zrobic coś zupełnie nowego. Tylko co?
PS. Na pewno ich nie ugotuję:)

środa, 21 marca 2012

Zapiekanka z mięsem mielonym i fasolką szparagową

Na cinie na początku lutego Vana zorganizowała akcję roślin strączkowych. Wzięłam w niej udział z trzema potrawami, które jak dotąd niestety nie doczekały się publikacji na blogu. Dziś nadrobię to potrawą, na którą znowu nabrałam ochoty. Może zrobię wkrótce?
Edit. Zrobię na pewno. Na samo wspomnienie czuję ten smak. Mmm Pycha.

Zapiekanka z mięsem mielonym i fasolką szparagową

Składniki
½ kg mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
½ kg ziemniaków
½ kg fasolki szparagowej mrożonej
1 cebula
1 łyżeczka ziół prowansalskich
czarny pieprz
sól
przyprawa do kebaba
szafran
100 ml mleka
2 łyżki masła
100 ml wody
2 łyżki gęstej śmietany 18%

zapiekanka

Przygotowanie
Ziemniaki ugotować i ugnieść. W mleku rozpuścić masło i dodać do ziemniaków, robiąc puree.
W czasie gotowania ziemniaków można ugotować fasolkę.
Jeśli ktoś tak jak ja robi kilka rzeczy naraz może podczas gotowania warzyw zabrać się za przygotowanie mięsa. Cebulę drobno pokroić i zeszklić na oleju. Dodać mięso, zioła prowansalskie, przyprawę do kebaba i szafran. Jeśli chodzi o przyprawianie mięsa mam hopla i praktycznie zawsze dodaję dwie ostatnie przyprawy. Każdy może przyprawić według własnego smaku. Do podsmażonego mięsa dodać wodę, śmietanę, sól i pieprz.
Formę wysmarować masłem. Ułożyć w niej puree, mięso i fasolkę.
Piec 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180°C

zapiekanka

środa, 29 lutego 2012

wtorek, 21 lutego 2012

Pączki

Tłustego czwartku nie wyobrażam sobie bez pączków. Najpierw babci, która przywoziła ich wielką reklamówkę (w drugiej na ogromnym talerzu były chruściki). Później kupne. W tym roku postanowiłam po raz pierwszy sama je zrobic. Musiałam znaleźc prosty, sprawdzony przepis. Oczywiście szukałam na sprawdzonym cincinie.
Moje pączki z przepisu BeatySz.
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=18712&hl=p%B1czki

Składniki
60 dag mąki
7 żółtek
7 dag drożdży
1½ szklanki mleka
½ szklanki cukru
10 dag masła
szczypta soli
1 łyżka spirytusu
marmolada z róży

Przygotowanie
Wszystkie składniki powinny miec jednakową temperaturę.
Drożdże rozrobic z częścią podgrzanego mleka, łyżką cukru i kilkoma łyżkami mąki. Przykryc gazą (ja przykryłam po prostu pieluszką tetrową). Zostawic do wyrośnięcia. W tym czasie stopic masło, osudzic. Żółtka utrzec z cukrem. Sprawdzic rozczyn. Gdy podwoi objętośc i jego powierzchnia prawie się spłaszczy, a po lekkim dotknięciu palcem zapadnie się, to oznaka, że jest gotowy. Ważne, żeby uchwycic ten moment. Nie może byc niedojrzały (burzący się) albo przejrzały (przyklapnięty). Dodac do niego mleko, chłodne masło, żółtka, mąkę, sól, spirytus. Wyrobic, aż przestanie kleic się do rąk. Odstawic w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Formowac dłońmi "placuszki" i na środek każdego z nich nakładac marmoladę, ok ½ łyżeczki. Skleic. Zostawic do wyrośnięcia. Rozgrzac olej, smażyc na niewielkim ogniu. Gotowe układac na papierowym ręczniku, żeby tłuszcz odciekł. Jeszcze gorące posypac cukrem pudrem.

pączki

Przepis dodaję do akcji
Tłusty Czwartek 2012

Chrust reński

Ostatki to czas zabawy i pysznego jedzenia. Postanowiłam dziś zrobic coś, co pamiętam z dzieciństwa. Chrust reński robiła moja mama. Uwielbiałam go i znikał w oka mgnieniu. Dziadek wziął swoją wnusię i dzięki temu mogłam spokojnie podziałac w kuchni. A oto efekt.

Składniki
7 dag margaryny
5 dag cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
1 jajko
szczypta soli
3 łyżki rumu
25 dag mąki
4-5 łyżek mleka
olej do smażenia
cukier puder do posypania

Przygotowanie
Margarynę roztopic, ostudzic. W misce utrzec cukier, sól, cukier waniliowy, jajko, rum i margarynę. Wymieszac z mąką i taką ilością mleka, aby ciasto było elastyczne.
Ciasto wyłożyc na posypaną mąką stolnicę. Rozwałkowac na grubośc 3mm. Radełkiem pokroic na romby.
Ciastka smażyc partiami, tak aby się nie posklejały po dwie minuty z każdej strony. Usmażone wyłożyc na papierowy ręcznik, żeby odsączyc je z tłuszczu. Gorące posypac cukrem pudrem.

chrust reński

A dla własnej przyjemności zrobiłam różę z konfiturą z róży.
chrust reński

Przepis dodaję do akcji
Tłusty Czwartek 2012

niedziela, 19 lutego 2012

Czekoladowe ciasto z bananami i marshmallow

Nie ma nic piękniejszego w niedzielny poranek nad rozmowę i zabawę z córką. Co z tego, że ma ona niespełna cztery miesiące, więc narazie gugamy każda swoje - przecież się świetnie rozumiemy. Ulubiona zabawa? Już od jakiegoś czasu podnoszenie się. Łapie mamę za palce i w góóórę. Jupi, siedzę! Jej radosny śmiech i słodki uśmiech są najpiękniejszym widokiem.
A co robi mama, kiedy dziewczynka się znudzi, zje i pójdzie spac? Mama wtedy cichutko wychodzi z pokoju, robi sobie kawę i bierze duży kawałek upieczonego poprzedniego dnia ciasta. Z takim zaopatrzeniem można już sobie spokojnie usiąśc przed komputerem i sprawdzic co ciekawego dzieje się na świecie.
Przepis na to ciasto dostałam od znajomej z Norwegii, kiedy zachwyciłam się jej zdjęciem tegoż właśnie ciasta. Aniu dziękuję :*


przed pieczeniem

Czekoladowe ciasto z bananami i marshmallow

Składniki
4 jajka
2 szklanki cukru
20 dag masła
tabliczka gorzkiej czekolady
2 szklanki mąki
1½ łyżeczki proszku do pieczenia
3 banany
pianki marshmallow

Przygotowanie
Masło i czekoladę rozpuścic, zostawic do ostygnięcia. W misce ubic jajka z cukrem. Dodac do nich masło z czekoladą, mąkę, proszek do pieczenia. Połączyc. Wlac do wcześniej przygotowanej blaszki. Ja miałam wielkości 24x27cm. Posypac plastrami bananów i piankami.
Piec 30 minut w 200°C


ciasto


Przepis dodaję do Czekoladowego Weekendu zorganizowanego przez Beę

piątek, 17 lutego 2012

Łosoś w cieście francuskim

Tata śmieje się ze mnie, że robię z niego i mojego brata testerów, bo wypróbowuję na nich nowe przepisy. Może trochę tak. Dla siebie samej nie chce mi się za bardzo robic czegokolwiek wymyślnego, za to dla moich chłopaków to i owszem. Dziś kolejny taki przepis znaleziony w przepastnych czeluściach moich zbiorów. Łososia regularnie przywożę, kiedy przyjeżdżam na urlop. Dziś, żeby sporzytkowac ciasto francuskie i odgruzowac zamrażarkę na obiad będzie łosoś z warzywami w cieście francuskim.



Łosoś w cieście francuskim

Składniki:
filet łososia bez skóry
ciasto francuskie
1 opakowanie mrożonki warzywnej
2 łyżki oleju sojowego
20g masła
jajko do smarowania
sól, pieprz biały
sok z cytryny

Przygotowanie:
Schłodzone ciasto francuskie rozwałkowac, rozciąc na trzy równe części. Warzywa podsmażyc, doprawic solą i pieprzem, zostawic do wystygnięcia. Łososia pokroic na trzy części, doprawic, podsmażyc na oleju i maśle, zostawic do wystygnięcia.
Na połowie każdego plastera ciasta położyc łososia, warzywa. Przykryc drugą połową. Brze4gi wysmarowac rozbełtanym jajkiem, skleic. w centralnym miejscu wyciąc mały otwór i wstawic rulonik z pergaminu, tworząc komin. Wstawic do piekarnika nagrzanego do 180C. Po zrumienieniu się ciasta zmnieujszyc temperaturę do 140C. Czas pieczenia zależy od grubości potrawy, ale nie powinien przekroczyc 1 godziny.
Przygotowac sos. Sok z cytryny wlac do rondelka, zagotowac. Odstawic z gazu cały czas mieszajac trzepaczką, dodac miekkie masło. Gdy sos będzie gładki doprawic solą i pieprzem.
Na talerz położyc porcję łososia, ryż, polac sosem.

przed pieczeniem
Uzupełnię też wpis o skan przepisu jak tylko podłączę drukarkę.

Przepis dodaję do akcji Owoce morza

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Pierwsza podróż samolotem

Zastanawiałam się jak przebiegnie nasza podróż. Powszechne jest, że dzieci nie przepadają za samolotami. Szczególnie zmiana ciśnienia kiedy samolot startuje i ląduje jest nieprzyjemna dla małego dziecka. Cóż się dziwić takiemu maleństwu, skoro i my dorośli nie wspominamy tego uczucia jako przyjemnego.
Maleńka ślicznie przespała drogę na lotnisko. Obudziła się na chwilę kiedy stałyśmy w kolejce do odprawy, ale wzięłam ją na ręce i była bardzo grzeczna. Nie uszły oczywiście mojej uwadze komentarze współpasażerów, że jak takie małe dziecko leci, to będzie płakało cały lot. Hmm nie powiem, żeby jakieś miłe to dla mnie było. Cóż, każdy ma prawo do własnych opinii.
Śpiąca królewna przebudziła się raz jeszcze tuż przed wejściem na pokład samolotu - bez mleka nie chciała się uspokoić. Większość pasażerów już wsiadła, kiedy Ania uznała, że się najadła. W samolocie miałyśmy komfort - trzy miejsca dla nas. Dzięki temu fotelik został z nami. Samolot też już wygodniejszy - iceland express zmienił całą flotę na Boeing 737. Stewardessy były bardzo miłe. Pomogły zapiąć mi podwójne pasy, przyniosły koc i poduszki. Kilkakrotnie podchodziły do nas z pytaniem czy w czymś mogą pomóc. Bardzo to miłe z ich strony. Tuż przed startem zaczęłam Anię karmić, gdyż dowiedziałam się, że dzięki temu nie powinna płakać. Póki samolot kołował faktycznie jeszcze jadła, lecz kiedy ustawił się już do lotu stwierdziła, że nie chce więcej. Moja obawa - płacz. Reakcja Ani na start samolotu - sen. Przespała większość lotu. Obudziła się dopiero pod koniec lotu. Nakarmiłam ją, porozmawiałyśmy, pooglądała świat za oknem, a kiedy samolot zaczął obniżać poziom lotu Anusia znowu usnęła. Leciało w sumie kilkoro dzieci, wszystkie starsze od Ani i niestety mocno płaczliwe i krzykliwe. Byłam bardzo dumna z mojej małej córeczki.
Miło jest kiedy obcy ludzie okazują zrozumienie i pomoc młodej matce samotnie podróżującej z małym dzieckiem. Na lotnisku w Keflaviku pomógł nam jeden ze współpasażerów, na lotnisku w Warszawie dojść do autobusu pomogły stewardessy, a z autobusu do taśmy z bagażami miła dziewczyna. Jeszcze raz bardzo dziękujemy :D
Na lotnisku czekał mój tata - dumny dziadek. Bardzo ucieszyłam się kiedy go zobaczyłam - dopiero wtedy uświadomiłam sobie jak mocno za nim tęskniłam. Fajnie być z nimi w Polsce.