niedziela, 25 października 2009

Filmowo

Dzisiaj trochę filmowo. Mimo, że mój angielski pozostawia wiele do życzenia, to jednak ku zdziwieniu mojemu i Marcina i pewnie jeszcze kilku osób, chodzimy do kina na filmy po angielsku. Zadziwiające jest również to, że rozumiem je.
To teraz recenzje ostatnich czterech filmów.
”Oszukać przeznaczenie 4” – Z opisu naszych znajomych świetne efekty 3D. Szczerze mówiąc, to aż tak świetne nie były, choć faktycznie podobały mi się. Kategoria horror też nie bardzo mi pasuje do tego filmu, bo choć sceny są faktycznie drastyczne, to jednak nie przerażające, bo szczerze mówiąc przez większość filmu śmieliśmy się przy wtórze chyba całej sali. Jednak film podobał mi się. POLECAM.
”Sierota” - Byliśmy na nim z bliźniakami, którzy pracują z Marcinem. Film przerażający, trochę wzruszający. Świetna fabuła – do końca nie domyśliłam się prawdziwej swoistości natury dziewczynki. Sceny faktycznie przerażające, aż trudno pojąć grę psychiki dziewięciolatki, która popycha ją do tak makabrycznego zachowania. ZDECYDOWANIE POLECAM. Ostrzeżenie: trzeba mieć silne nerwy, żeby go oglądać – przy jednej ze scen zauważyłam, że jeden z naszych kolegów głośno krzyknął i podskoczył na fotelu. :D
”Surogaci” - Nie zachwycający, przerysowany o niespójnej fabule, bardzo nieskomplikowany. To moja opinia, z którą nie zgodziłby się jeden z „naszych Islandczyków”. Następnego dnia rozmawiał z Marcinem o tym filmie i zupełnie go nie zrozumiał. No cóż. Można obejrzeć dla zaspokojenia głodu na masową papkę.
”Raj dla par” - Na pierwszym miejscu zdecydowanie świetne widoki St. Regis na Bora Bora Zachwycający krajobraz, aż chce się spakować i od razu tam lecieć. Standardowa fabuła – lekka komedia, sporo fajnych gagów. POLECAM jako miłą rozrywkę :D
Bora Bora

środa, 14 października 2009

Urodzinki

I znowu człowiek starszy się robi. Stuknęło mi dziś ćwierćwiecze. Co najdziwniejsze nie smuci ten fakt. Wręcz przeciwnie - cały dzień miałam świetny humor. Może kolejne ćwierć wieku nie będzie jednak takie złe? Ale na podsumowanie wzlotów i upadków poczekam jeszcze. Może do 30?

niedziela, 11 października 2009

Powitanie Islandii

I już minął tydzień jak jestem na Islandii, a wydaje mi się jakbym wczoraj przyleciała. Czas ucieka tu nieporównywalnie szybciej niż w Polsce. Zaliczony pierwszy tydzień pracy, powitania ze znajomymi z pracy, wizyta u kuzynki, w kolaporcie (maleńkie zakupy J), polskim sklepie i zdjęcia przy tamie stojąc w koronkowych botkach w wodzie. To duży skrót z powitania Islandii. Od wtorku pojawiają się wstępy do islandzkiej zimy. We wtorek spadł pierwszy śnieg, a w piątek wiał bardzo silny wiatr. Szef przyszedł do nas z radosną nowiną, że droga w stronę mojego domu ze względu na wiatr jest zamknięta. Świetlana perspektywa spędzenia nocy w firmie zajaśniała przede mną. Na szczęście nie było problemu z powrotem. Gorzej niestety miały się kurczaki w jednym z kurników w pobliżu naszego domu. Zerwało dach, który w sobotę chłopcy z naszej firmy reperowali.
Część humorystyczna: pojechaliśmy dziś do polskiego sklepu, a kasjerka odzywała się do nas po islandzku. Ok. Rozumiem, że jak na polaków może byliśmy trochę nietypowo ubrani (nasze leciutkie ciuszki kontrastowały z grubymi kurtkami innych kupujących). Ale żeby do tego stopnia? W polskim sklepie, do polaków mówi się po islandzku :D

3 dni do moich 25-tych urodzin
8 dni i będziemy z Marcinem świętować pół roku naszego związku przerywanego
46 dni do urlopu w Polsce


sobota, 3 października 2009

Powrót na Islandię

Wreszcie dotarłam na Islandię. Teraz muszę się zaaklimatyzować, a od poniedziałku powrót do pracy. Cieszę się z tego powrotu. A teraz patrząc na róże, które dostałam od Marcina na lotnisku zaczynam się szykować do kina.