środa, 20 stycznia 2010

Ciężki dzień

Dzisiaj dzień godzinnej pracy. Po 8 poszłam do Gudiona się zwolnić. Wyjątkowo głupio to wymyślone, żeby kobieta musiała tak cierpieć co miesiąc. Siedzę sobie w domku i czekam na Marcina - po pracy jedziemy obejrzeć mieszkanie do wynajęcia. Już się nie mogę doczekać, choć Marcin mi powtarza, żebym się nie nastawiała, ale ja i tak się cieszę, że wreszcie czynnie zaczynamy czegoś szukać. Chciałabym już mieszkać w Reykjaviku. Po tak męczącym tygodniu (w pracy jest gorąco) nie mogę się doczekać piątku - idziemy z Marcinem na basen, a sobota będzie dla mnie świetnym dniem. Zaczynam kurs prawa jazdy, później zakupy, a wieczorem impreza firmowa. No i gdzie ta sobota? A na razie torebka, którą w sobotę kupiłam na tą imprezę. Szafeczka, którą wypatrzył Marcin. I róża, którą dostałam od polityka, którego spotkaliśmy w sobotę w Bonusie. Tak zdobywają tu głosy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz