niedziela, 15 listopada 2009

Gość o północy

Może nie do końca o północy, ale niewiele przed. Na parapet naszego okna zawitał śliczny czarny kotek. Gościł on już u nas tego dnia wcześniej, ale w salonie, gdzie jak przystało na wybredniaka, nie chciał zaproponowanych mu kiełbasek, ale na mleczko się skusił. Zastanawiamy się skąd on przywędrował, bo właścicieli napewno ma - wygląda na bardzo zadbanego. Mimo, że umościł sobie gniazdko na brzuchu Marcina słodko mu mrucząc i ciągle się do niego łasząc, to moje kochanie nie chce go przyzwyczajać do przychodzenia do nas. Szybciutko go od nas wyprowadził, choć ze sporymi oporami i sprytem koteczka. Chyba kociakowi spodobało się u nas, bo ledwo Marcin wystawił go za drzwi tarasu on za chwilę był już pod naszym oknem. Niestety moje kochanie okno zamknęło i zasłoniło. A ja dziś go wyglądałam, ale bez rezultatu :(
Tu na kolanach u mojego skarba.
kociak
Na małe pocieszenie mam kolczyki, które wczoraj zrobiłam.
kolczyki

Christmas countdown banner

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz