poniedziałek, 9 stycznia 2012

Pierwsza podróż samolotem

Zastanawiałam się jak przebiegnie nasza podróż. Powszechne jest, że dzieci nie przepadają za samolotami. Szczególnie zmiana ciśnienia kiedy samolot startuje i ląduje jest nieprzyjemna dla małego dziecka. Cóż się dziwić takiemu maleństwu, skoro i my dorośli nie wspominamy tego uczucia jako przyjemnego.
Maleńka ślicznie przespała drogę na lotnisko. Obudziła się na chwilę kiedy stałyśmy w kolejce do odprawy, ale wzięłam ją na ręce i była bardzo grzeczna. Nie uszły oczywiście mojej uwadze komentarze współpasażerów, że jak takie małe dziecko leci, to będzie płakało cały lot. Hmm nie powiem, żeby jakieś miłe to dla mnie było. Cóż, każdy ma prawo do własnych opinii.
Śpiąca królewna przebudziła się raz jeszcze tuż przed wejściem na pokład samolotu - bez mleka nie chciała się uspokoić. Większość pasażerów już wsiadła, kiedy Ania uznała, że się najadła. W samolocie miałyśmy komfort - trzy miejsca dla nas. Dzięki temu fotelik został z nami. Samolot też już wygodniejszy - iceland express zmienił całą flotę na Boeing 737. Stewardessy były bardzo miłe. Pomogły zapiąć mi podwójne pasy, przyniosły koc i poduszki. Kilkakrotnie podchodziły do nas z pytaniem czy w czymś mogą pomóc. Bardzo to miłe z ich strony. Tuż przed startem zaczęłam Anię karmić, gdyż dowiedziałam się, że dzięki temu nie powinna płakać. Póki samolot kołował faktycznie jeszcze jadła, lecz kiedy ustawił się już do lotu stwierdziła, że nie chce więcej. Moja obawa - płacz. Reakcja Ani na start samolotu - sen. Przespała większość lotu. Obudziła się dopiero pod koniec lotu. Nakarmiłam ją, porozmawiałyśmy, pooglądała świat za oknem, a kiedy samolot zaczął obniżać poziom lotu Anusia znowu usnęła. Leciało w sumie kilkoro dzieci, wszystkie starsze od Ani i niestety mocno płaczliwe i krzykliwe. Byłam bardzo dumna z mojej małej córeczki.
Miło jest kiedy obcy ludzie okazują zrozumienie i pomoc młodej matce samotnie podróżującej z małym dzieckiem. Na lotnisku w Keflaviku pomógł nam jeden ze współpasażerów, na lotnisku w Warszawie dojść do autobusu pomogły stewardessy, a z autobusu do taśmy z bagażami miła dziewczyna. Jeszcze raz bardzo dziękujemy :D
Na lotnisku czekał mój tata - dumny dziadek. Bardzo ucieszyłam się kiedy go zobaczyłam - dopiero wtedy uświadomiłam sobie jak mocno za nim tęskniłam. Fajnie być z nimi w Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz