A może by uciec na ten urlop na Grenlandię? ;P
Życie i zabawa na Islandii, wyspie, która urzekła mnie swoim pięknem i fantastycznymi ludźmi, których tam poznałam.
środa, 25 listopada 2009
Pakowanie
A może by uciec na ten urlop na Grenlandię? ;P
wtorek, 17 listopada 2009
Kotek - odsłona druga
niedziela, 15 listopada 2009
Gość o północy
Tu na kolanach u mojego skarba.

Na małe pocieszenie mam kolczyki, które wczoraj zrobiłam.


niedziela, 25 października 2009
Filmowo
To teraz recenzje ostatnich czterech filmów.
”Oszukać przeznaczenie 4” – Z opisu naszych znajomych świetne efekty 3D. Szczerze mówiąc, to aż tak świetne nie były, choć faktycznie podobały mi się. Kategoria horror też nie bardzo mi pasuje do tego filmu, bo choć sceny są faktycznie drastyczne, to jednak nie przerażające, bo szczerze mówiąc przez większość filmu śmieliśmy się przy wtórze chyba całej sali. Jednak film podobał mi się. POLECAM.
”Sierota” - Byliśmy na nim z bliźniakami, którzy pracują z Marcinem. Film przerażający, trochę wzruszający. Świetna fabuła – do końca nie domyśliłam się prawdziwej swoistości natury dziewczynki. Sceny faktycznie przerażające, aż trudno pojąć grę psychiki dziewięciolatki, która popycha ją do tak makabrycznego zachowania. ZDECYDOWANIE POLECAM. Ostrzeżenie: trzeba mieć silne nerwy, żeby go oglądać – przy jednej ze scen zauważyłam, że jeden z naszych kolegów głośno krzyknął i podskoczył na fotelu. :D
”Surogaci” - Nie zachwycający, przerysowany o niespójnej fabule, bardzo nieskomplikowany. To moja opinia, z którą nie zgodziłby się jeden z „naszych Islandczyków”. Następnego dnia rozmawiał z Marcinem o tym filmie i zupełnie go nie zrozumiał. No cóż. Można obejrzeć dla zaspokojenia głodu na masową papkę.
”Raj dla par” - Na pierwszym miejscu zdecydowanie świetne widoki St. Regis na Bora Bora Zachwycający krajobraz, aż chce się spakować i od razu tam lecieć. Standardowa fabuła – lekka komedia, sporo fajnych gagów. POLECAM jako miłą rozrywkę :D

środa, 14 października 2009
Urodzinki
niedziela, 11 października 2009
Powitanie Islandii
I już minął tydzień jak jestem na Islandii, a wydaje mi się jakbym wczoraj przyleciała. Czas ucieka tu nieporównywalnie szybciej niż w Polsce. Zaliczony pierwszy tydzień pracy, powitania ze znajomymi z pracy, wizyta u kuzynki, w kolaporcie (maleńkie zakupy J), polskim sklepie i zdjęcia przy tamie stojąc w koronkowych botkach w wodzie. To duży skrót z powitania Islandii. Od wtorku pojawiają się wstępy do islandzkiej zimy. We wtorek spadł pierwszy śnieg, a w piątek wiał bardzo silny wiatr. Szef przyszedł do nas z radosną nowiną, że droga w stronę mojego domu ze względu na wiatr jest zamknięta. Świetlana perspektywa spędzenia nocy w firmie zajaśniała przede mną. Na szczęście nie było problemu z powrotem. Gorzej niestety miały się kurczaki w jednym z kurników w pobliżu naszego domu. Zerwało dach, który w sobotę chłopcy z naszej firmy reperowali.
Część humorystyczna: pojechaliśmy dziś do polskiego sklepu, a kasjerka odzywała się do nas po islandzku. Ok. Rozumiem, że jak na polaków może byliśmy trochę nietypowo ubrani (nasze leciutkie ciuszki kontrastowały z grubymi kurtkami innych kupujących). Ale żeby do tego stopnia? W polskim sklepie, do polaków mówi się po islandzku :D